Dawno nie oglądałem tak pięknego, zapierającego dech w piersi, wzruszającego filmu. Młody, inteligentny mężczyzna próbuje uciec od otaczającego, sztucznego go świata, od sztucznych rodziców i z całą pewnością udaje mu się to. Motyw porzucenia wszystkiego, co ma się wokoło - domu, pieniędzy, samochodu, znajomych - powoduje separację od świata realnego i wkroczenie do świata dzikości, świata, w którym jest bezład; a może właśnie na odwrót? Może główny bohater uważa otaczający go świat za coś wyimaginowanego, a tak naprawdę wkracza tam, gdzie życiem rządzą prawa natury i to jest realne ? Na pewno nie jeden z nas chciałbym uciec od życiowych problemów, rozterek, dylematów, pozostawić wszystko w tyle i cieszyć się tym, co przyniesie nam kolejny dzień. Młody chłopak podczas swej tułaczki poznaje wielu, wielu wartościowych ludzi. Jednak i tak dąży do życia pustelniczego i naprawdę doceniam tę odwagę. Chyba żaden film nie wywołał we mnie tyle emocji, trafił idealnie w moje upodobania, przemyślenia, wizje, refleksje. Mógłbym opisywać jeszcze wiele, wiele motywów pojawiających się w filmie, jednak czas już na mnie i na moją ocenę - oczywiście jest to 10. Poza tym zdjęcia, uchwycenie dzikiej natury, krajobrazy, sceneria, scenografia i muzyka były niewyobrażalnie fantastyczne. Dla tych, którzy oglądali film - wg mnie najbardziej wzruszającym momentem była rozmowa starszego pana i głównego bohatera w samochodzie. Polecam wszystkim gorąco :D
Popieram - jeśli ktoś uważa, że film jest żałosny niech lepiej idzie clubbing uprawiać. Obecnie zapominamy co jest najważniejsze, biegniemy za kasą - sama to robię..... Ale pamiętam dzieciństwo - spacery z tatą po lesie, piesze wycieczki, grę w kości. Obecnie mamy za dużo substytutów nie niosących ze sobą żadnych wartości.
Film rewelacyjnie oddaje podążanie za własnym ja, przeciw wszystkim - nawet tym najbliższym.....