Po prostu jest to wielkie dzieło w dorobku szanownego mistrza Quentina.Fantastycznie zrealizowany , konkretnie odjechany , wciągający od pierwszej minuty , , ani na moment nie nudzący i zawierający dużą dawkę śmiechu.A także super klimat , kapitalne dialogi , rewelacyjna muzyka , świetne zdjęcia oraz fenomenalne role Kurta Russella i wszystkich pięknych pań.Moja ocena 10/10 gorąco polecam.
Ta, czyli "świetne" blablabla ze strony kolejnego fanboy Tarantino. Nie powiedziałeś kompletnie nic konkretnego o tym słabym filmie poza tą snobistyczną masturbacją.
jeśli wszystko sprowadzasz do jakiejś masturbacji, a nie idzie ci się godzic z czyjaś opinią to nie wypowiadaj się, w temacie.
sam nie odsłaniasz swoich głosów, a co za tym idzie wstydzisz sie swojego gustu.
po tekscie z "fanboyem Tarantino" wnioskuje, ze go nie lubisz, innymi słowy mogłeś nie dorosnąc do jego kina i teraz kłócić sie na jego forum.
Nie muszę odsłaniać swoich głosów, synu. Liczą się moje opinie, a nie cyferki, w które klikam.
tak, ale cyferki są wyznacznikiem ocen i gustu a ich znak może, jednoznacznie oznaczać, że nie masz gustu ;)
ten film jest świetny w moim twierdzeniu i moge przytoczyć ci na to dowody i moje odnotowania plusów dla niego natomiast ty jedyne co masz na jego usprawieliwienie to, "film jest słaby", "kiepski"
być może sie mylę, ale chciałbym poznać szersze przytoczenie wojegoż zdania, ponieważ tak raczej psizesz bzdury xd
Nie zwykłem odpisywać na gimnazjalne pismo obrazkowe. Film słaby, bo ma kiepską, nudną fabułę, nudne dialogi, zero akcji(poza końcówką), zero dobrego humoru, marną grę aktorską.
Tarantino zrobił jeden dobry film( Pulp fiction) i nadal go robi, tyle, że w innych odsłonach i wychodzi mu marnie.
a co ma wspólnego dajmy na to "Django" z "Pulp Fiction"? -,-
gimbusem to moze być osoba wstydząca się głosów i ich nie dosłaniająca, a przy okazji mój nick to, chyba dowod na to, że nie jestem gimnazjalista -,-
najwidoczniej jeszcze nie umiesz liczeć więc powinieneś zmadrzeć i dopiero potem raczyć wrócić na portal
Nie wiem, czy formalnie jesteś, niemniej gimnazjalny poziom prezentujesz. Django jeszcze nie widziałem, ale wszystkie inne jego filmy silą się na komizm sytuacyjny, jak zwykle z pewną dozą brutalizmu, co ma chyba nadać jakiejś znamiona "tragikomedii" "dziełom" Tarantino. Udało mu się raz w Pulp fiction.
niekoniecznie, moge zaprezentować ci wiele różnorodnych interpretacji dp, po prostu nie łapiesz sposobu narracji Quentina
nie jest, wiele osob ma ciekawe interpretacje na ujego temat, mogę zarzucić takim dowodem
Dobra, wiesz co? Zaprzestańmy tej wojenki, to bez sensu. Tobie się podobają jego filmy, mnie niektóre też, a niektórych nie znoszę kompletnie. Nie gniewaj się za złośliwości, choć o pisownię powinieneś zadbać.
spytałem sie o tyo co tak ci sie nie spodobalo w tym filmie, więc teraz tu nie udawaj bo to, żałosne -,-
Pytanie wieńczymy znakiem zapytania, gimbusiu. Może zamiast durnowatych obrazków staraj się stosować zasady polskiej pisowni.
Kolejny "krytyk" cierpiący na przewlekły ból dupy. :D
Jeśli faktycznie jedna minuta śmiechu przedłuża życie o kilka godzin, to dzięki Tobie pożyje kilka dni dłużej.
zgadzam się w stu procentach. ból dupy przeplatany wyzywaniem od "gimbusów" i "dziecinek". @draugr radziłabym się zastanowić kto tu się zachowuje jak gówniarz.
A ja się nie zgadzam, strasznie ciężko mi się go oglądało, za dużo paplania tych kobiet.
Uwielbiam filmy Tarantino jednak Death Proof absolutnie nie przypadł mi do gustu. Natomiast moja ocena wynika głównie z moich subiektywnych preferencji. W zasadzie było tam wszystko czego szuka się w filmie Tarantino, jednak zupełnie nie tak jak lubię. Irytowała mnie główna postać. Nawet przez chwilę nie wzbudził we mnie niepokoju, nie zaciekawił. Czułem tylko irytację samą obecnością "Kaskadera Mike'a" na ekranie. Natomiast głównie dlatego że nienawidzę takiej stylistyki głównego bohatera a na Kurta Rusela jestem po prostu uczulony. Cały czas miałem wrażenie że na ekranie widzę podstarzałego erotomana gawędziarza a nie seryjnego zabójcę.
Dodatkowo film moim zdaniem straszliwie przegadany. Zazwyczaj dialogi u Tarantino trzymają świetny poziom, tutaj też nie jest źle. Gdyby nie fakt że połowa tych dialogów to babskie pogaduszki o tym komu dawałam, komu daję aktualnie i komu będę dawać w przyszłości. Przez 5 minut może to nawet bawiło ale te dyskusje to ponad połowa 2 godzinnego filmu.
Nadal mam wielki szacunek dla autora ale tym filmem nie trafił w mój gust. Jeśli chodzi o "Grindhouse" to jak dla mnie 1:0 dla Rodrigueza.
Pozdrawiam.